Straty będą bardzo duże. Niestety nie da się już nic zrobić, w żaden sposób tego uratować. Myślę, że jeśli na jesieni zbierzemy jedną trzecią tego co zwykle to będzie bardzo dobrze – mówił.
Sadownik tłumaczy, że gruszki odmiany 'konferencja' mają już małe owoce. - Póki co one wiszą ale są czarne w środku. Były pryskane giberelinami i innymi środkami, ale czy się utrzymają i będą rosły nie wiadomo. Mieliśmy przypadek, że kwiaty zmarzły ale owoce bezpestkowe zostały wyprodukowane. Jednak nigdy nie zdarzyło się, żeby owoce zmarzły. Nie wiem co z tego będzie. Następne dni będą decydujące. W przypadku odmiany 'xenia' jest podobnie. Ma dość spore zawiązki ale wszystko jest czarne – przyznaje.
Według niego, w starych sadach, wysokich drzewach szkody będą mniejsze, ponieważ są bardziej odporne na niskie temperatury.
- Przed przymrozkami ten rok zapowiadał się naprawdę nieźle. Zarówno w jabłkach, jak i gruszkach było bardzo dobre kwitnienie. Plony byłyby bardzo wysokie. Najbliższe dni pokażą na co możemy liczyć – dodaje.
Byłoby bardzo dobrze, gdyby został ogłoszony stan klęski żywiołowej, ponieważ to co się przydarzyło jest wielką tragedią dla sadowników. - Nie pamiętam, żeby w naszej miejscowości były takie szkody. Mieszkamy dość wysoko. U nas jabłka były zawsze. Czasem było ich mniej lub więcej a w tym roku na niektórych odmianach jest bardzo ciężko znaleźć żywy zawiązek. Strach pomyśleć co jest na terenach niżej położonych – komentuje sadownik.
Do wczorajszej nocy (z 9 na 10 maja) sytuacja wyglądała nieźle. - Pierwsze przymrozki, które zaatakowały w święta nie wyrządziły dużych szkód. Noc z 9 na 10 maja przekreśliła szanse na jakikolwiek zysk w tym roku z produkcji sadowniczej. Nie jest to pierwszy rok bez zysków, jednak – jak mówi – nie ma już z czego dokładać – tłumaczy.
- Szkoda mi 'szampionów', 'jonagoldów' ponieważ tyle pracy włożyłem w to, żeby pąki były w tym roku. W innych sadach z tego widzę jest kiepsko z pąkami na 'jonagoldach' czy 'ligolach'. U mnie kwitły jak piana, każde drzewo. Kosztowało mnie to wiele pracy i wysiłku, a przyszła jedna noc i wszystko zmarzło. Tego mi najbardziej żal – podsumował mieszkaniec gminy Warka.
źródło:www.sadyogrody.pl