Do debaty zostało zaproszonych wiele organizacji z szeroko rozumianej branży rolniczej m.in. Związek Sadowników RP oraz Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin, które pilotuje problem.
Czego dotyczy problem? Otóż Komisja Europejska chce wycofać z obrotu 77substancji aktywnych co daje ok.200 preparatów chemicznych używanych do produkcji rolniczej z czego kilkanaście dotyczy preparatów stosowanych do ochrony upraw sadowniczych. Takimi preparatami są m.in. captan, czy cała grupa driazoli, czyli substancje z grupy IBE.
Propozycja KE wycofania wybranych substancji aktywnych z użycia spowoduje szereg negatywnych skutków.
Na poziomie gospodarstw sadowniczych w perspektywie proponowanych zmian utrzymanie obecnego poziomu plonowania oraz jakości plonów w sadach będzie niemożliwe. W przypadku intensywnej ochrony zwłaszcza środkami fungicydowymi , największym wyzwaniem jest takie prowadzenie programu, aby większość zabiegów została wykonana w pierwszej części sezonu wegetacyjnego. Natomiast w drugiej części zabiegi powinny być ograniczane. Pozwala to zmniejszyć niebezpieczeństwo wystąpienie pozostałości substancji czynnych w owcach. Wycofanie wielu proponowanych substancji spowoduje, że w sadach nie będzie możliwe prowadzenie ochrony w taki sposób, aby zapewniona była odpowiednia rotacja substancji czynnych. Prostą konsekwencją będzie przekroczenie norm pozostałości oraz odporności na substancje nadmiernie używane. Najtrudniejszą do zastąpienia substancję z grupy wycofanych będą triazole, które nie mają swoich odpowiedników na rynku. Bardzo dotkliwe mogą być również skutki wycofania substancji captan, która jest w tej chwili niezbędna do zwalczania zarówno chorób grzybowych jak i przechowalniczych. Istotnym problemem będzie także wycofanie substancji glifosat (prep. Rondup). Brak glifosatu spowoduje konieczność zastąpienia ją substancjami selektywnymi, które są znaczne droższe.
Konkludując- wprowadzenie w życie w takim kształcie rozporządzenia KE spowoduje to, że znacząco podniosą nam się koszty zabiegów związanych z ochroną chemiczną, a co za tym idzie polskie sadownictwo będzie mniej konkurencyjne.
Andrzej Kazimierczak