Zbiory owoców i warzyw zmniejszą się z powodu suszy. Jednak czy będzie to miało wpływ na ceny surowców?
– Dla większości naszych odbiorców jedynym wyznacznikiem działalności jest ich bieżący interes ekonomiczny. Susza w Polsce nie musi wcale wpłynąć na ceny naszych produktów. Globalizacja, z którą mamy do czynienia, nie upoważnia nas to stwierdzenia, że jeśli mamy gorszy urodzaj w Polsce to jest to powód do wzrostu cen. Globalne firmy przetwórcze, czy handlowe najwyżej mniej surowca kupią w Polsce i wcale nie muszą za niego więcej płacić. One zainteresowane są wyprodukowaniem, czy sprzedażą określonej ilości produktów w skali globalnej, mniej istotne jest skąd produkt pochodzi – mówi Boguta.
Według niego, jeśli w Serbii jest problem z malinami czy wiśniami, to odbija się to w skali europejskiej czy globalnej, na ilości zebranych owoców. - Wówczas kupujący muszą jednak ceny podnieść, żeby zachęcić producentów do sprzedaży surowca właśnie im. W przypadku poszczególnych produktów tak właśnie to działa – tłumaczy.
W przypadku porzeczki teoria ta zupełnie się nie sprawdza. - Jak wiadomo w Polsce zbieramy ponad 50 proc. światowych zbiorów, jednak już kolejny rok producent dostaje marne grosze za ten produkt. Problem „porzeczkowców”, jak tłumaczą przetwórcy, wynika z tego, że porzeczkę można zastąpić czymś innym, szczególnie jeśli mowa o przemyśle nie związanym ze „spożywką”. Jeżeli sok porzeczkowy był wykorzystywany, jako barwnik to dzisiaj można go zastąpić chociażby aronią, która jest tańsza a ma podobne właściwości barwiące. Chociaż jest to tylko argumentacje jednej strony, w rzeczywistości problem jest bardziej złożony – dodaje.
W segmencie warzyw również mamy do czynienia z dużymi wahaniami cen. - Jednak są to uprawy jednoroczne, których powierzchnie uprawy można z roku na rok zmienić. O utrzymaniu uprawy np. ogórków producenci mogą podjąć decyzję każdego roku, a posadzenie plantacji malin, czy sadu jest inwestycją na kilka, kilkanaście lat.
Czytaj więcej na:www.sadyogrody.pl