Maliszewski, który jest jednocześnie szefem Związku Sadowników RP, powiedział w czwartek na konferencji prasowej w Sejmie, że prowadzenie przez firmę "Eskimos" interwencyjnego skupu jabłek jest "skandalem".
"Latem ubiegłego roku, zwracaliśmy się, jako środowisko sadownicze o podjęcie nadzwyczajnych mechanizmów zdjęcia z rynku 500 tys. ton jabłek tak, aby nie było zbyt dużej podaży, żeby nie doszło do załamania ceny. Niestety to, co zaproponował minister (rolnictwa Jak Krzysztof) Ardanowski wybierając - nie wiadomo w jakich okolicznościach -firmę +Eskimos+, która nigdy do tej pory nie przerabiała jabłek, od razu zapowiadało pewien skandal" - podkreślił Maliszewski.
Mimo wszystko - jak dodał - spółka "Eskimos" podpisywała umowy i realizowała zakup jabłek. "Dzisiaj po kilku miesiącach obowiązywania tej akcji mamy do czynienia z taką sytuacją, że jest grono co najmniej kilkudziesięciu podmiotów, które kupowały od rolników jabłka i sprzedawały spółce +Eskimos+, które nie mogą otrzymać środków finansowych za dostarczony surowiec" - wskazał poseł PSL. Jak dodał, są to często kwoty, który sięgają "kilkuset tysięcy złotych w przypadku każdej firmy".
"Dodatkowo mamy informację, że są zakłady przetwarzające jabłka również na zlecenie spółki +Eskimos+, które za usługę przerobu tych jabłek nie otrzymały pieniędzy" - powiedział poseł Stronnictwa.
Według niego w skutek nie wypłacenia pieniędzy przez spółkę "Eskimos" zagrożone jest funkcjonowanie firm, które ich nie otrzymały. Może to również oznaczać - jak wskazał - problemy w zbliżającym się sezonie sadowniczym, bo "zabraknie płynności finansowej". Jak zaznaczył, pokazuje to również, że polscy sadownicy nie mają oparcia wśród rządzących.
Poseł PSL ocenił, że w związku z tą sprawą sytuacja finansowa "wielu podmiotów jest tragiczna". "Domagamy się, żeby spółka +Eskimos+, która realizuje rządowy program interwencji, wypłaciła należne środki wszystkim tym, którzy zaryzykowali i podjęli z nimi współpracę" - oświadczył Maliszewski.
W środę politycy PO poinformowali, że złożą wniosek do CBA o sprawdzenie okoliczności związanych z interwencyjnym skupem jabłek, w tym działań resortu rolnictwa w tej kwestii. Ich zdaniem, firma "Eskimos" wybrana do przeprowadzenia skupu jest "zaprzyjaźniona" z Ardanowskim.
Krzysztof Ardanowski komentując w środę zapowiedź wniosku PO, podkreślił, że "działanie firmy +Eskimos+, które spowodowały skok ceny jabłek z 10 do 30 groszy zadziałały". "To nie jest niedozwolona pomoc publiczna, której Unia Europejska zabrania, to jest działanie firmy, która dostała gwarancje kredytowe" - podkreślił. "W tej chwili pracujemy nad rozszerzeniem kolejnych gwarancji kredytowych dla firmy, ponieważ wywiązuje się ze wszystkiego i ma odpowiednie zapasy magazynowe. Nie ma żadnego powodu żebyśmy nie udzielili jej kolejnych gwarancji" - dodał minister.
Stwierdził, że to wyolbrzymianie problemu przez opozycję. Zapewnił, że w najbliższym dniach zostaną odblokowane pieniądze dla tych producentów, którym firma zalega z płatnościami. Ardanowski zaprzeczył, aby był z firmą Eskimos "zaprzyjaźniony". Dodał, że firma sama się zgłosiła, jest spółką giełdową, która istnieje 20 lat i profesjonalnie zajmuje się skupem i przetwórstwem owoców i warzyw. "Nie uważam żeby to była +firma krzak+, której należy wstydzić. A jak inni chcieli do systemu wejść, to mogli się ze mną skontaktować" - skwitował.
źródło:www.sadyogrody.pl