W tym tygodniu unijni ministrowie rolnictwa spotkali się w Brukseli na posiedzeniu Rady ds. Rolnictwa i Rybołówstwa. Przy okazji Miroslav Toman, szef czeskiego resortu, spotkał się ze swoim polskim odpowiednikiem — Janem Ardanowskim. Rozmawiali głównie o „niskiej jakości żywności, która trafia do Czech, i o tym, jak rozwiązać ten problem”. Tak przynajmniej wynika z oficjalnego komunikatu czeskiego ministerstwa.
Jak podaje PB, Miroslav Toman miał powiedzieć, że „niektórzy producenci żywności nie przynoszą Polsce chwały”, wspomniał przy tym o polskich jabłkach skażonych pestycydami, wykrytych ostatnio, i konserwach, które zawierały znacznie mniej mięsa, niż deklarowali wytwórcy. „Musimy sobie z tym poradzić i jestem gotów osobiście zająć się takimi sprawami i przedyskutować je z polskim ministrem. Jeśli jakiś producent wielokrotnie popełnił podobne przestępstwo, zabronimy mu sprzedaży do Czech” — stwierdził cytowany w komunikacie Miroslav Toman.
W " Pulsie Biznesu czytamy, że SZPI znalazła w sieci Ahold skażone polskie jabłka, w których norma zawartości pestycydów była 20-krotnie przekroczona. W lutym z podobnych powodów kontrolerzy zakwestionowali polskie jabłka sprzedawane w sieci MC&C. Podobnych przypadków było znacznie więcej. Tylko w 2017 r. SZPI siedem razy znajdowała pestycydy w sprowadzonych zza granicy jabłkach, aż sześciokrotnie w tych z Polski.
Czytaj więcej w "Pulsie Biznesu".
źródło:www.sadyogrody.pl