piątek, 23 marzec 2018 07:47

Stosowanie nielegalnych środków ochrony roślin to złudna oszczędność

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Wiosną nasila się proceder przemytu nielegalnych środków ochrony roślin. Eksperci branży alarmują, że pomimo restrykcyjnych regulacji prawnych dotyczących rejestracji i obrotu środkami, czarny rynek ma się dobrze. Produkty nieznanego pochodzenia i o niewiadomym składzie pod przykrywką markowych przedostają się na terytorium UE. Jednak coraz więcej tego typu produktów zostaje zatrzymanych na granicy przez służby sprawujące nadzór nad przemieszczaniem i wprowadzaniem śor.


Izabela Wawerek, dyrektor ds. korporacyjnych na Polskę i Kraje Bałtyckie, Syngenta Polska, w rozmowie z redakcją zaznacza, że obrót nielegalnymi i podrobionymi środkami ochrony roślin dotyka najbardziej produkty popularne wśród rolników, ciszące się dobrą renomą i zazwyczaj problem ten nie dotyczy preparatów najtańszych. - Z mojego doświadczenia wynika, że najczęściej podrabiane są fungicydy i insektycydy. Wraz z wycofaniem zapraw neonikotynoidowych do rzepaku, znacząco wzrósł przemyt zza wschodniej granicy podrobionych produktów, oferowanych rolnikom, jako produkty z rynku rosyjskiego lub ukraińskiego – oczywiście to podróbki, które nie mają nic wspólnego z oryginalnymi produktami. Podrabiane są też regulatory wzrostu – mówi.

Zwraca uwagę, że z problemem nielegalnych i podrobionych środków ochrony roślin producenci borykają się od dawna. - Nielegalne środki zostały sprowadzone zarówno z innych krajów Unii Europejskiej, jak i z państw trzecich, które nie mają polskiego zezwolenia na wprowadzenie do obrotu i polskiej etykiety. Podrobione środki to takie, które podszywają się pod oryginalny produkt – mówi Izabela Wawerek i dodaje, że wszystkie podrobione środki są jednocześnie środkami nielegalnymi.

- Problem podrobionych środków ochrony roślin występuje właściwie w całej Europie. Jednak skala zjawiska jest różna w różnych krajach Unii Europejskiej. Według danych opublikowanych przez Europejskie Biuro ds. Własności Intelektualnej w lutym 2017 r. wynika, że w UE średnio 13,8 % stanowią podrobione środki ochrony roślin, przy czym Polska jest wśród krajów, w których zjawisko to sięga powyżej 15%. Oprócz Polski w gronie tym znajdziemy Hiszpanię, Portugalię, Włochy, państwa Bałtyckie. Najmniej zjawisko wprowadzania preparatów podrobionych obecne w Skandynawii, poniżej 4% – zaznacza Izabela Wawerek.

Marcin Mucha, dyrektor Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin podkreśla, że podrobione i nielegalne środki ochrony roślin stanowią problem globalny. - Pomimo tak restrykcyjnych regulacji prawnych dotyczących rejestracji i obrotu środkami, nielegalny rynek ma się dobrze. To nie mieszanie preparatów w przydomowej stodole, a fachowe fabryki, które nielegalnie „kopiują” chemiczne produkty i pod przykrywką markowych preparatów przemycają je m.in. na unijny rynek. Europol mówi o zorganizowanej przestępczości gospodarczej. Trudno jest oszacować szarą strefę, ponieważ jest ona poza kontrolą, poza regulacją rynkową. Komisja Europejska szacuje, że problem może liczyć nawet 10% rynku, a zatem co 10 butelka preparatu do ochrony roślin jest podróbką – tłumaczy. 

- W 2016 roku zleciliśmy badanie, w ramach którego zapytaliśmy sadowników o to, czy i dlaczego decydują się na zakup środków z nielegalnych źródeł i rzeczywiście kwestie ekonomiczne okazały się grać pierwsze skrzypce. I jest to tym bardziej dziwne, że te oszczędności są złudne. W Internecie i mediach, aż szumi o kolejnych spalonych sadach i straconych uprawach. Stracić można znacznie więcej niż tylko plon. Odbiorcy, certyfikaty, dotacje unijne - a to nadal tylko pieniądze. Niemierzalnym ryzykiem, które sadownik stosujący podrobioną chemię stawia na szali, jest jego własne zdrowie – zaznacza Marcin Mucha.

Izabela Wawerek dodaje, że prowadzona od lat przez branżę środków ochrony roślin i Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin kampania przeciwko podrobionym i nielegalnym preparatom powoduje, że co raz więcej tego typu produktów jest przechwytywanych przez służby – czy to na granicy (wschodnia granica Unii Europejskiej), czy na terenie kraju. - Służby odpowiedzialne za nadzór nad rynkiem zatrzymują co raz więcej takich produktów, ponieważ mamy co raz lepsze procedury i większą świadomość istnienia tego problemu – mówi.

Podrobione środki ochrony roślin pochodzą zwykle z krajów Dalekiego Wschodu czy też z Ukrainy i Rosji. Docierają na rynki UE drogą morską, powietrzną i lądową. Przemyt tego typu produktów do Polski odbywa się najczęściej przez wschodnią granicę kraju, głównie z Ukrainą. Podrobione środki ochrony roślin zatrzymują także służby w polskich portach np. w Gdańsku, Gdyni. W minionym roku funkcjonariusze KAS zatrzymali łącznie około 2985 kg nielegalnych środków ochrony roślin.

czytaj wiecej : www.sadyogrody.pl

Czytany 5127 razy

Informator

Wiedza sadownicza

  • 1
  • 2

Reklama