czwartek, 15 luty 2018 13:51

To gorszy sezon niż przewidywali optymiści

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Wzrost cen absolutnie nie zrekompensował skutków przymrozków. To gorszy sezon niż przewidywali optymiści. Wszyscy dziś się zastanawiają jaka będzie sytuacja gdy nie nastąpi żadna klęska żywiołowa? Po jakich cenach wówczas będziemy sprzedawali nasze owoce? Jak na klęskowy rok, ceny dla producentów w tym sezonie nie są wcale za wysokie - mówi w wywiadzie dla sadyogrody.pl, poseł Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.

Rosja wprowadziła od 14 lutego zakaz dostaw jabłek z 31 firm na Białorusi. Jak wyjaśnia Rossielchoznadzor, celem zakazu jest niedopuszczenie do wwozu na terytorium Rosji produkcji rolnej z krajów objętych sankcjami. Na ilustracji załączonej do wtorkowego komunikatu Rossielchoznadzoru znajdują się jabłka polskiego producenta. Co oznacza ten zakaz? Czy to może być prowokacja ze strony Rosji czy walka z realnym problemem?

Mirosław Maliszewski: Rosja zawsze oddziaływała politycznie na gospodarkę i gospodarczo na politykę. W tej decyzji jest więc zarówno niezadowolenie, że embargo jest nie całkiem szczelne, a z drugiej strony stworzenie dla własnych gospodarstw lepszych warunków funkcjonowania. Rosja coraz mocniej wspiera własną produkcję sadowniczą i ma w tym już spore osiągnięcia, dlatego wprowadza ograniczenia dla importu. To także próba pokazania siły swojego państwa.

Co oznacza ten zakaz bezpośrednio dla sadowników. Czy - Pana zdaniem - eksport polskich jabłek na Białoruś ma duże znaczenie w eksporcie jabłek ogółem w tym sezonie?

MM: Rosja ma dokładne analizy pokazujące kto tak naprawdę najbardziej traci na zakazie handlu. Wychodzi z niego, że najbardziej stratni są unijni producenci owoców, w tym szczególnie polscy sadownicy. Kilka lat obowiązywania embarga wyraźnie pokazuje, że jabłek w Rosji nie zabrakło, a my sprzedawaliśmy w tym czasie jabłka średnio za kilkadziesiąt procent taniej niż przed wprowadzeniem ograniczeń. Kto więc więcej stracił?...

Nieobjęta zakazem Białoruś, całą swoją produkcję sprzedawała do Rosji, a w to miejsce kupowała owoce z naszego kraju. Restrykcje wobec firm białoruskich uderzają więc także w polskich eksporterów.

Gdzie w obecnym sezonie trafia najwięcej polskich jabłek? Jakie są obecnie najpopularniejsze kierunki eksportu?

MM: Tegoroczny eksport to przede wszystkim rynki Europy Wschodniej, wy tym Białoruś. Dużo sprzedajemy także do krajów Europy Południowej - Rumunii, Bułgarii i krajów byłej Jugosławii. Coraz bardziej znaczące jest coś eksport do innych krajów Unii Europejskiej, w tym do Niemiec. Znacząco rośnie eksport do Afryki Północnej, szczególnie do Egiptu. Polskie jabłka można także zauważyć na dalszych rynkach Azji: Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej, Wietnamu, Chin i Indii.

Czy w związku z niższymi zborami jabłek ogółem w Europie, więcej polskich jabłek trafia obecnie na rynku Europy Zachodniej?

MM: Do tej pory na tym rynku nie mieliśmy znaczących sukcesów. Jednak straty spowodowanych wiosennymi przymrozkami zwiększyły zakupy ze strony tych krajów. Nie wiadomo jak jednak będzie w kolejnych sezonach, kiedy produkcja będzie tam na normalnym poziomie. To dość wymagające rynki, oczekujące doskonałej jakości, przede wszystkim wybarwienia i jędrność. Nie bez znaczenia jest też zagwarantowanie stałych, systematycznych dostaw.

A jak to wygląda cenowo? Czy jabłka są o wiele droższe? Czy to może być bardzo opłacalny sezon sprzedaży dla sadowników, którzy nie ucierpieli z powodu przymrozków i gradobić?

MM: Tak, to dobry sezon dla tych, którzy nie ponieśli strat. Dla wszystkich pozostałych to nie najlepszy okres. Natomiast dla tych, którzy ponieśli straty na poziomie przekraczającym 50%, to kolejny stracony sezon. Wzrost cen absolutnie nie zrekompensował skutków przymrozków. To także gorszy sezon niż przewidywali optymiści. Wszyscy dziś się zastanawiają, jaka będzie sytuacja, gdy nie nastąpi żadna klęska żywiołowa? Po jakich cenach wówczas będziemy sprzedawali nasze owoce? Jak na klęskowy rok, ceny dla producentów w tym sezonie nie są wcale za wysokie.

Czy widać już konkurencję ze strony jabłek z Ukrainy na rynkach zagranicznych w obecnym sezonie?

MM: Tę konkurencję już bardzo wyraźnie widać. Zarówno w Polsce, jak też np. na rynku rosyjskim. Po raz pierwszy wy tym roku odnotowaliśmy znaczący import śliwek, czereśni, malin, a także jabłek do naszego kraju - zarówno świeżych jaki przetworzonych. Statystyki pokazują także, że ukraiński eksport na rynki innych krajów Unii Europejskiej bardzo dynamicznie rośnie. Nie można lekceważyć wzrostu produkcji, zarówno na Ukrainie, jak też innych krajach byłego Związku Radzieckiego. Jest to bez wątpienia skutek obowiązywania embarga. Kraje nim nieobjęte sprzedają do Rosji po bardzo atrakcyjnych cenach. Stymuluje to rzecz jasna rozwój lokalnej produkcji. Embargo powinno być jak najszybciej zniesione. To rola polskich oraz unijnych polityków i urzędników. Ono uszkodzi przede wszystkim nam!

Źródło:www.sadyogrody.pl

 

Czytany 2246 razy Ostatnio zmieniany czwartek, 22 luty 2018 11:13

Informator

Wiedza sadownicza

  • 1
  • 2

Reklama