1. Dlaczego pomimo wielu obaw polskie jabłka osiągnęły ogromny sukces na nowych rynkach zbytu zdobytych po wprowadzeniu rosyjskiego embarga?
Mirosław Maliszewski: Mieliśmy ogromne obawy w związku z wprowadzeniem przez Federację Rosyjską zakazu eksportu. Zwłaszcza, że był to sezon z dużymi zbiorami i tym, że Rosja była do tej pory naszym największym odbiorcą. Od pierwszych dni obowiązywania zakazu wzmocniliśmy prowadzone od kilu lat działania mające na celu zdobycie nowych miejsc sprzedaży. Mam tu na myśli głównie daleko położone kraje azjatyckie- Chiny, Indie, Wietnam, Tajlandię i Singapur, czy też bliżej- Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Na niektóre rynki już sprzedajemy, inne „otwieramy” pod względem administracyjnym. Wszystko wskazuje na to, że w kolejnych latach możemy umieścić na nich całkiem spore ilości, ponieważ zainteresowanie tamtejszych handlowców polskimi owocami jest ogromne. Cieszy mnie też duże zainteresowanie tymi rynkami ze strony grup producenckich i firm handlowych. Słusznie uważają, że uczestnictwo w targach i misjach gospodarczych pozwoli na szybkie wejście na do tej pory dziewiczy dla nas teren.
W minionym sezonie sprzedaliśmy niemało także do innych krajów, położonych np. w Afryce Północnej, szczególnie do Algierii i Egiptu. Wzmocniliśmy tam naszą obecność.
Jednak chyba największą sprzedaż odnotowaliśmy na rynki krajów europejskich, które ze względu na to, że same nie będąc objęte rosyjskim embargiem, jesienią 2014 roku niemal całą własną produkcję jabłek- ze względu na bardzo atrakcyjne ceny- sprzedały do Federacji Rosyjskiej. Wymienić tu należy przede wszystkim Serbię, Białoruś i Ukrainę, a w późniejszym czasie także Mołdawię.
Po tym sezonie okazało się, że nasze jabłka możemy sprzedawać nie tylko do Rosji. Aktywność na rynkach zewnętrznych polskich sadowników i dystrybutorów, prowadzone akcje promocyjne, pomoc administracji rządowej w zakresie uzgodnień fitosanitarnych pozwoliły nam sprzedać całą te część produkcji, która miała pierwotnie trafić do Rosji. Jeśli uda nam się kontynuować te działania, to jest szansa, że w kolejnych sezonach możemy wzmocnić naszą obecność na nowych rynkach i potwierdzić dominację na dotychczasowych.
- Jakie są Pana zdaniem przyczyny sukcesu eksportu owoców miękkich do krajów Europy Zachodniej i jak ocenia Pan ten rynek w dalszej perspektywie?
Mirosław Maliszewski: Od kilku lat widzimy, szczególnie w bogatych krajach Europy Zachodniej, rosnące zainteresowanie spożywaniem deserowych owoców jagodowych. Dotyczy to głównie truskawek, malin, borówki amerykańskiej, ale także porzeczek kolorowych, agrestu i jeżyny. Polska oferta jeszcze kilka lat temu obejmowała głównie owoce w stanie przetworzonym w postaci mrożonek, dżemów i soków. Od kilku lat coraz śmielej sprzedajemy tam owoce deserowe. Poprawiliśmy zdecydowanie jakość naszej oferty i zdolności logistyczne. Daje to szansę kontynuowania ekspansji w kolejnych sezonach. Tym bardziej, że od tego roku w kilku krajach będziemy realizować kampanię „NIEZWYKŁE WŁAŚCIWOŚCI ZWYKŁYCH OWOCÓW, ” promującą ich spożycie wśród najbardziej perspektywicznej grupy odbiorców- młodych i aktywnych ludzi.
- Jakie widzi Pan szanse dla polskiego cydru, nalewek i innych produktów z polskich owoców na rynkach zagranicznych?
Mirosław Maliszewski: Napoje alkoholowe na bazie owoców mogą być naszym kolejnym hitem eksportowym. Już dziś jeżdżąc po świecie w sprawach sprzedaży jabłek słyszę zapytania o możliwości zakupu np. polskiego cydru. Jest to tym bardziej interesujące, że wiele krajów nie „otworzyło” się jeszcze na eksport jabłek, ale już pozwalają na sprzedaż soków, a także napojów alkoholowych. Tak jest np. w przypadku Chin. Wiem, że już dostarczamy nasze soki NFC i cydr do wielu państw dalekiej Azji, a zainteresowanie ich zakupami wzrasta. Sporą szansę widzę też w naszym tradycyjnym produkcie, choć nieco niedocenianym, jakim są polskie nalewki i wina owocowe. Kiedyś mieliśmy na tym rynku niemały udział. Coraz skuteczniej walczymy z negatywnym wizerunkiem polskiego taniego wina owocowego. Na wielu pokazach, w tym zagranicznych, nasze produkty zdobywają prestiżowe wyróżnienia i nagrody. Wino aroniowe, wiśniówka, nalewka malinowa mogą być naszymi specjalnościami. Śliwowica już chyba taką pozycję ma.
- Co trzeba zrobić, żeby podtrzymać pozycję największego na świecie eksportera jabłek i wzmocnić naszą pozycję na rynku owoców jagodowych i przetworów, w tym alkoholi?
Mirosław Maliszewski: Trzeba bezwzględnie być aktywnym. Polska produkcja ciągle rośnie i musimy szukać dla niej nowych miejsc sprzedaży. Nasza ofensywa marketingowa nie może osłabnąć. Pierwsza duża akcja „Jabłka każdego dnia” odniosła spektakularny sukces, trwająca w Chinach i Zjednoczonych Emiratach Arabskich akcja „Europejskie jabłka dwukolorowe” już przynosi pierwsze efekty. Myślę, że podobnie może być z kampanią „Zwykłe owoce, niezwykłe właściwości”. Jesteśmy uczestnikami wielu międzynarodowych targów, w tym największych na świecie- berlińskiej „Fruit Logistica” i moskiewskich „World Food”. Uczestniczymy w misjach gospodarczych do wielu krajów. Wszędzie tam, gdzie jest szansa na sprzedaż naszych produktów jesteśmy obecni. Nie możemy na tym poprzestać, zachłystując się na przykład faktem, że w minionym sezonie, pomimo rosyjskiego embarga udało nam się wszystko sprzedać. Międzynarodowy rynek owoców jest dynamiczny i ciągle będziemy na nim poddawani silnej zewnętrznej konkurencji. Dziś ją skutecznie wygrywamy, ale w przyszłości, kiedy zmniejszy się nasza konkurencyjność cenowa, może być trudniej. Te kilka lat musimy poświęcić na budowanie marki polskich owoców i przetworów z nich. Za kilka lat powinniśmy nadal utrzymać pozycję wielkiego eksportera.
Rozmawiała: Anna Dąbrowska Redaktor Naczelna Poland Fruits www.polandfruits.com
Wywiad ukazał się w magazynie Poland Fruits i na portalu www.polandfruits.com