Po pierwsze – stawki pomocy są zbyt niskie w odniesieniu do strat, jaki miały miejsce z tytułu suszy, a szczególnie wiosennych przymrozków.
Po drugie- z maksymalnej ogłoszonej stawki 1 tys. złotych do hektara skorzystają tylko nieliczni, bo większość poszkodowanych nie spełnia wymogu ubezpieczenia minimum 50 % powierzchni gospodarstwa i ma starty mniejsze niż 70 %.
Po trzecie- stawki pomocy nie uwzględniają różnic w typie produkcji i wysokości nakładów w nich ponoszonych. Inne są nakłady, a więc także straty w gospodarstwach ogrodniczych i typowo rolnych.
Po czwarte- wiele gospodarstw poniosło straty w środkach trwałych, czego absolutnie nie uwzględniają i odzwierciedlają zaproponowane formy pomocy.
Obecne przepisy nie dają nadziei na pokrycie choćby części strat, co pogłębi bardzo trudną sytuację finansową wielu gospodarstw dotkniętych tegorocznymi zdarzeniami klęskowymi.
Mirosław Maliszewski