Promocja jest niewątpliwie tym elementem rynku, który był w Polsce w dawnych latach niekoniecznie dobrze wykorzystywany. Dzisiaj nie wystarczy, aby na rynku konkurować, solidnie konkurować, wygrywać w tej konkurencji, posiadać dobry produkt, trzeba jeszcze umieć ten produkt sprzedać. Tak mówi stara dewiza. A żeby umieć go sprzedać, to trzeba stosować w oparciu o znajomość rynku, czyli o marketing, działania promocyjne. I to działania nie proste, nie zwykłe, polegające na oferowaniu produktu i informowaniu tylko o jego zaletach, ale działania innowacyjne, polegające też m.in. na wzbudzaniu popytu na ten produkt, na budowaniu świadomości konsumenta, żeby on po ten produkt sięgnął, kiedy pójdzie do sklepu. Pamiętam doskonale czasy, kiedy próbowaliśmy po wejściu do Unii Europejskiej, jeszcze nawet wcześniej - moja branża, branża sadownicza, producenci owoców i warzyw także próbowali -znajdować nisze eksportowe dla polskich produktów. Zderzaliśmy się ze ścianą wobec braku pieniędzy. Pojawiły się z chwilą naszej akcesji możliwości skorzystania ze wsparcia Unii Europejskiej, ale trzeba było posiadać wkład własny, którego również nie było. Także tworzące się wówczas podmioty nie dysponowały pieniędzmi, aby taką skuteczną kampanię prowadzić. Mówię już nie o działaniach o dużym zakresie, ale nawet o zwykłej kampanii polegającej na uczestnictwie w międzynarodowych targach i wystawach. I wtedy wiele branż, także branża ogrodnicza, sformułowało tezę, że warto, a pierwsza pod tym względem była branża mleczna, stworzyć fundusze promocji, czyli wprowadzić niewielkie parapodatki, które spowodują, że będą wpływały do jakiejś instytucji centralnej środki, jakie będą mogły stanowić wkład własny, z jakich będzie można realizować działania promocyjne w kraju, aby podtrzymać konsumpcję, i na rynkach zewnętrznych, aby zdobywać nowe miejsca sprzedaży, nowych konsumentów. Został wymyślony wtedy - wiem, że pan minister też miał w tym udział - fundusz promocji dla wielu innych produktów. W moim odczuciu akurat dobrze, że fundusze promocji są podzielone, dlatego że gdyby te pieniądze z tytułu sprzedaży, wprowadzenia produktów do obrotu trafiały do jednego worka i zarządzałaby nimi jakaś określona komisja zarządzająca, byłaby rywalizacja o te pieniądze, nierówna dla niektórych branż, tych branż, które, jak mówią, mają mniejsze znaczenie, a które wymagają szczególnych działań promocyjnych. Byłoby to zdominowane przez tych największych producentów, np. zbóż, mleka, mięsa, takiego czy innego, a inne branże miałyby utrudniony dostęp do tych środków. Te fundusze promocji pozwoliły zgromadzić pieniądze, które dały nam szansę realizować te misje gospodarcze, targi, wystawy i działania promocyjne na zewnątrz. Trzeba się tym chwalić, że ta ustawa w 2009 r. weszła w życie, w czasach, kiedy ministrem był Marek Sawicki. Trzeba się też chwalić tym, że przynosiła i przynosi cały czas pozytywne skutki, o czym chociażby świadczy to, że w ramach europejskiego, unijnego mechanizmu wsparcia działań promocyjnych Polska, jeżeli nawet nie jest liderem, to na pewno jest w ścisłej czołówce pod względem wykorzystania środków.
W odróżnieniu od tego, co było jeszcze kilkanaście lat temu, dzisiaj na największych wydarzeniach targowych na całym świecie można spotkać polskie produkty i polskich wystawców. Bardzo skutecznie działają związki branżowe, które są reprezentowane przez fundusze promocji. Mówię: bardzo skutecznie, bo widzimy, że to otwieranie rynków trwa. Polska raczej zdobywa przyczółki na świecie, niż je traci, sprzedaje, bardziej zwiększa eksport, niż go zmniejsza.
A więc z zadowoleniem trzeba powiedzieć, że ta ustawa jest trafionym rozwiązaniem, spełnia oczekiwania i rolników, i dystrybutorów, i handlowców, i przetwórców.
Wydaje się, że nowelizacja, która się pojawiła, idzie w dobrą stronę. Bo skoro środowisko producentów oleju - a rozumiemy, że również związane z nim środowisko pszczelarzy - wystąpiło z inicjatywą utworzenia oddzielnego funduszu, który by gromadził środki, a kwota 8 mln zł rocznie pozwala już prowadzić działania na szeroką skalę, to jest to rozwiązanie zasługujące na poparcie. Jako klub Polskiego Stronnictwa Ludowego - Unii Europejskich Demokratów m.in. z tego powodu ten projekt poprzemy.
Można by się zastanawiać, czy inne branże, może te o charakterze niszowym, mające mniejsze znaczenie rynkowe, również nie powinny mieć oddzielnych funduszy. Bo wydaje się, taka jest moja opinia i nasze stanowisko, że pomysł rozdzielenia funduszy na poszczególne branże jest pomysłem trafionym, dobrym, i ten pomysł też jest niezły, dobry, tym bardziej że wynikł z potrzeb i oczekiwań branży. Nasz klub w dalszej pracy będzie ten projekt popierał. (Oklaski)