Nasza organizacja mająca struktury w największych zagłębiach upraw sadowniczych stara się podawać rzetelne i sprawdzone informacje i z tego powodu nie możemy bazować na emocjach.
Z naszych informacji wynika, że zbiory będą nie tylko zdecydowanie mniejsze niż rok temu, ale też mniejsze od średniej wieloletniej i prawdopodobnie mniejsze od zbiorów poprzedniego „przymrozkowego” sezonu, czyli 2017 roku.
Wydaje się, że największe straty są w gatunkach pestkowych (wiśnie, czereśnie) oraz jabłkach. Te ostatnie jak wiemy mają kluczowe znaczenie w obrocie. W wielu miejscach przetrwały zawiązki grusz i śliwek (też brzoskwiń i moreli), choć tych ostatnich zdecydowanie mniej. W miarę nieźle poradziły sobie truskawki, szczególnie te przykrywane, choć w przypadku tego owocu plon skutecznie redukują obfite opady i presja chorób grzybowych. Gatunek ten kwitnie systematycznie i zmarznięcie pierwszych kwiatów może być zredukowane kolejnymi się pojawiającymi.
Agrest i porzeczki ucierpiały sporo, bo wskutek chłodów osypywanie się jest ogromne. Podobnie aronia. Plon z hektara będzie dość niski.
W skali makro nieźle wyglądają prognozy dla borówki amerykańskiej, maliny i jeżyny. Ucierpiały głównie plantacje położone w „zimnych” miejscach.
Niektórzy pytają o przyczyny. Otóż są one co najmniej dwie- po pierwsze oczywiście przymrozki, a po drugie nadmierne owocowanie w poprzednim sezonie, które spowodowało wysilenie drzew i krzewów.
Wniosek na koniec- owoców będzie zdecydowanie mniej niż w poprzednich latach, co będzie miało ogromny wpływ na kształtowanie cen w handlu. Te jednak jak wiemy nie zależą tylko od nas. Czekamy nadal na wiarygodne szacowania zbiorów w innych krajach, w tym w Chinach, gdzie -jak pamiętamy-rok temu były ogromne straty przymrozkowe.
Pamiętajmy o jeszcze jednym- praktycznie nie ma zapasów przetworów w magazynach firm przetwórczych i handlowych.
Mirosław Maliszewski, Prezes Związku Sadowników RP.