Minister nawiązał też do swojej wypowiedzi dotyczącej środowej manifestacji ogólnopolskiego ruchu rolników AGROunia. - Odbyłem kilka rozmów z przedstawicielami protestujących i muszę stwierdzić wielką pustkę intelektualną - powiedział wówczas Ardanowski. W czwartek przeprosin za tę wypowiedz zażądał od niego lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. - Ostatnio się dowiedziałem, że jedną ze swoich wypowiedzi dotyczącą człowieka, który organizuje protesty, bawi się tymi protestami, chce skłócić miasto z wsią, chce zaistnieć przy okazji tych protestów, że wypowiedzią o tym, że oczekuję konkretów, oczekuję precyzyjnych podpowiedzi, a słyszę tylko pustkę, że ponoć to obraziło rolników - mówił Ardanowski. - Jeżeli kogoś twarde wypowiedzi, a o sprawach wsi trzeba rozmawiać twardo, (...) jeżeli kogoś to dotknęło, to przepraszam - oświadczył minister.
Ardanowski podkreślał też znaczenie obszarów wiejskich, które - jak z - "są obszarem wielkiej produkcji, gdzie żyje 40 proc. społeczeństwa".
W środę w Warszawie odbyła się manifestacja ogólnopolskiego ruchu rolników AGROunii. Ardanowski odnosząc się do tego protestu, powiedział w środę, że "część organizacji rolniczych nie chce rozmawiać, nie chce się podzielić z innymi swoją wiedzą, być może dlatego, że tej wiedzy nie mają ich przedstawiciele". - Oni uważają, że wszyscy mają z nimi rozmawiać na kolanach. Już nie chcą rozmawiać z ministrem rolnictwa. Odbyłem kilka rozmów z przedstawicielami protestujących i muszę stwierdzić wielką pustkę intelektualną - powiedział Ardanowski.
- Żądamy natychmiastowych przeprosin wszystkich rolników w Polsce, którzy poczuli się obrażeni słowami ministra Ardanowskiego. Domagamy się przeprosin wobec protestujących. To jest niezależny oczywiście związek, grupa, która protestuje, ale w ich imieniu, bo oni nie mogą tutaj w polskim parlamencie tego zrobić - domagamy się natychmiastowych przeprosin od premiera i od ministra Ardanowskiego - oświadczył lider PSL.
Jabłka i wypłaty dla sadowników
Najpóźniej w ciągu sześciu tygodni wszystkie należności wobec rolników i przetwórców zostaną uregulowane i zapłacone - powiedział w sobotę minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, odnosząc się do problemów sadowników.
- Pan premier (Mateusz Morawiecki) przeprowadził ze mną twarda rozmowę; jest człowiekiem uroczym, ale jak trzeba o konkretach mówić to trudno się wywinąć. Ze 120 mln zł, które muszą być zapłacone rolnikom i przetwórcom, zostało zapłacone 80 mln zł. W tym najbliższym tygodniu będzie zapłacone już ze sprzedaży przez firmę 4 mln zł, w następnym - około 5 mln zł. I złożyłem panu premierowi taką deklarację: w ciągu pięciu, najpóźniej sześciu tygodni wszystkie należności wobec rolników i przetwórców zostaną uregulowane i zapłacone - powiedział na konwencji regionalnej PiS w Kadzidle k. Ostrołęki minister Ardanowski.
Ardanowski tłumaczył, że to, co się wydarzyło w ubiegłym roku, "kiedy tych jabłek urosło bardzo dużo, ci monopoliści na rynku, którzy decydują o handlu, zgodzili się, (...) żeby te jabłka albo zgniły pod drzewami, albo żeby chłopi sprzedali to po 10 groszy, po 8 groszy, chociaż cena rynkowa była znacznie wyższa - znacznie się zawiedli".
- Podjęliśmy działania - trudne i skompilowane - i dla mnie to jest przedsmak tego, co, mnie czeka w tym roku, kiedy będziemy również takie działania podejmować. Złamaliśmy monopol tych, którzy trzymali za gardło polski rynek. Trzymali za gardło produkcję koncentratu jabłkowego - to są m.in. firmy niemieckie. I cena - a o to chodziło, cena poszła na tyle w górę, że około 100 mln zł, które miały trafić do przetwórców - trafiły do polskich sadowników. O te pieniądze chodziło - tłumaczył Ardanowski.
Pod koniec marca Ardanowski zapewniał, że wszyscy sadownicy, którzy sprzedali jabłka firmie Eskimos, otrzymają pieniądze. Jak mówił, spółka wznowiła wypłaty i w kolejnych tygodniach wywiąże się ze wszystkich swoich zobowiązań.
Giełdowa spółka Eskimos miała skupić 500 tys. ton jabłek po cenie 0,25 zł/kg. Skup ruszył pod koniec października ub.r., napotykając na problemy organizacyjne. Firmy, które początkowo zadeklarowały przerób jabłek na koncentrat, wycofały się. W sumie Eskimos kupił od sadowników 200 tys. ton jabłek.
Minister przypomniał wówczas, że skup jabłek nie był interwencją rządu. Była to - jak mówił - działalność prywatnej firmy, która dostała dopuszczalną prawem unijnym pomoc w postaci udzielenia gwarancji kredytowej w jednym z banków. Na realizację zadania Eskimos miał dostać państwowe gwarancje w wysokości 100 mln zł pod kredyt z Banku Ochrony Środowiska.
Czytaj więcej: https://www.polskieradio24.pl/5/3/Artykul/2290693,Minister-rolnictwa-przekonywanie-do-polskiej-zywnosci-wazniejsze-niz-bawienie-sie-protestami